Poniedziałek 1 sierpnia 2011
67 lat od wybuchu Powstania Warszawskiego
Kanałami można było przenosić meldunki i rozkazy, żywność i lekarstwa, broń i amunicję. Kanałami transportowano rannych, przerzucano także małe oddziały powstańcze. Dzięki kanałom udało się ewakuować i ocalić kilka tysięcy młodych warszawiaków we wrześniu i październiku 1944 roku.
Projekt wykorzystania kanałów w czasie powstania wymyślił i opracował Janek Rossman. Czegoś podobnego nie było ani wcześniej ani później w dziejach walk partyzanckich. Prawdopodobnie w jakimś stopniu w okresie walk w getcie (1943) Żydzi także posługiwali się kanałami.
W warszawskich kanałach życie tętniło już od 6 sierpnia, kiedy to po raz pierwszy dwie młode dziewczyny łączniczki przeszły śmierdzącą trasę z Mokotowa do Śródmieścia. Śmierdzącą, bo normalnie kanałami płyną ścieki i deszczówka, a ich stałymi bywalcami są szczury. Najdłuższy wojenny kanał miał 6 kilometrów i prowadził z Żoliborza na Ochotę. Czasem szło się w postawie wyprostowanej, częściej na czworakach z kijem w ręku, raz do podpierania się, raz do przepędzania szczurów. Na niektórych trasach zamontowane były nawet drewniane pomosty z ławeczkami, aby chwilkę odpocząć, pogawędzić i zapalić papierosa. Kanapki pozostawiano już sobie do przegryzienia po wyjściu na powierzchnię.
Niemcy dość późno zorientowali się, że powstańcy wykorzystują to dosłowne „podziemie”. W wielu włazach zamontowali specjalne mikrofony i kiedy tylko słyszeli jakiś hałas, rzucali granaty, więcej wybijając na szczęście gryzoni niż powstańców. Nie schodzili jednak do kanałów, strach trzymał ich na górze. I Bogu dzięki, bo wielu powstańców, zwłaszcza Żydów, pozostało w kanałach aż do stycznia 1945 roku, kiedy do stolicy weszła Armia Czerwona.
Janek Rossman, szef wyszkolenia w Głównej Kwaterze Szarych Szeregów, po wojnie został specjalistą od budowli podziemnych, a miał nawet epizod uniwersytecki i inżynierski w afrykańskim Kongo (Zair). Jego „zawodowe” opracowanie ruchu w kanałach ocaliło życie wielu powstańcom.
Kiedy człowiek w coś wierzy, o coś walczy, na czymś mu zależy, stać go na wszystko. Jak trzeba, będzie chodził śmierdzącymi kanałami razem ze szczurami. Tak się robi z miłości do ludzi, do Boga, do Polski. Tym miłościom nigdy nie były straszne szczury, kanały czy umieranie.