29 lipca 2011
Wiem, iż coraz mniej ludzi wierzy, że da się coś dobrego zrobić bez pieniędzy i całej wielkiej machinerii organizacyjnej. Dobre wakacje w dobrym towarzystwie (niżej odnośniki do Internetu) udaje się robić w Lublinie od miesiąca praktycznie przy użyciu kilku najbardziej powszednich rzeczy. Telefony, maile, samochody, drożdżówki, skakanki, farby do malowania twarzy. I oczywiście ludzie.
Dzieci, do których dotarliśmy, dotąd można liczyć już w setki, na pewno ponad 600. Tyle przyszło na kilkanaście spotkań, które zorganizowaliśmy w niemal wszystkich dzielnicach miasta. Dzielnicach, gdzie w wakacje dzieci mogą co najwyżej nauczyć się pić, palic, ćpać i kraść. Przez kilka godzin dziennie mają zapewnione dobre towarzystwo. Owe towarzystwo tworzą wolontariusze, już ponad 40, przy czym najmłodsza Martyna ma lat 8, a najstarszy Leszek przekroczył 80. Samochodów dotychczas było 9, rozdanych balonów ponad 1 000, a drożdżówek wystarczyło dla każdego. Skwery, zieleńce przy blokach, boiska, place zabaw, wszędzie jest dobre miejsce do zabawy i spotkania.
Ludzie, którzy wierzą w to, co robią, są najważniejsi. Reszta to sprawa wyobraźni i wytrwałości.
PS. Informacje o akcji znajdziecie m.in.:
albo: www.radioer.pl