Na szklankach i na firankach

Rzecz się dzieje na pl. Tiananem.

Postanowiłem, że kupię dawne plakaty chińskie z okresu rządów Mao. Coś jak propaganda i tego typu sprawy. Poszedłem więc na targ gdzie takie rzeczy można dostać, niestety owy targ znajduje się w najbardziej turystycznym miejscu Pekinu czyli okolice pl. Tiananmen. Szukam plakatów. Mijam tradycyjnie udekorowane straganiki po brzegi wypełnione różnymi drobiazgami. Mijam armię terakotową z Xi’an (pewnie większość z Was kojarzy wiele tysięcy terakotowych posągów, które już jakiś czas temu odkryto w okolicach miasta Xi’an (centralne Chiny); mijam zegarki z podobizną Mao Zedonga, który macha ręką w rytm wybijania kolejnej sekundy; mijam nakrycia głowy praktycznie każdej mniejszości narodowej która zamieszkuje Chiny; mijam w końcu ubrania z dynastii Qing, głównie Qipao (damska sukienka, bardzo obcisła, podkreślająca kobiece kształty, dynastia Qing przybyła z północy Chin – Mandżuria), dynastii Han. Tutaj króluje Hanfu czyli damska długa sukienka, bardzo luźna, zwykle noszona z szalem bądź czymś co obecnie nazwalibysmy – ponczo, męski strój to również coś przypominające (przepraszam za porównanie – sutannę), z bardzo szerokimi rękawami w biodrach przepasane pasem. Idę dalej, mijam stare aparaty fotorgaficzne, male figurki ceramiczne przypominające telewizyjnych celebrytów, mijam straganiki z latawcami, kaligrafią chińską (“za 5 yuanów napiszę Twoje imię po chińsku”), obok mogę kupić mały stadion olimpijski (popielniczkę), albo podświetlaną wieżę “Perła Orientu” z Szanghaju. Mijam w końcu sklepik z przysmakami pekińskimi, szanghajskimi, Xi’ańskimi, Czongcińskimi i innymi “-imi” ze wszystkich miast Chin. Gdzieś od czasu do czasu przemknie się człowieczek ze starociami z Tybetu (sprzedawający modlitewne wałki, święte teksty, misy, zęby i kły słonia, naszyjniki i wszelaką biżuterię).

Oczywiście wszystkie te rzeczy sprzedawane są jako orginalne w bardzo orginalnej cenie.

Ostatecznie znajduję stoisko poświęcone w całości “Wschodzącemu Słońcu” – Przewodniczącemu Mao. Są plakaty. I znowu: Mao w pociągu relacji Pekin-Szanghaj; Mao przemawiający do tłumu; Mao przyjmujący gości na obiedzie; Mao, Lin Biao, Zhou Enlai razem przemawiający z Bramy na pl. Tiananmen; Mao na łące; reprodukcja portretu Mao z pl. Tiananamen; Mao witający, żegnający, itd.

Targuję się i zamiast płacić 30 yuanów za sztukę (~15zł), płacę 5yuanów (2,5zł). Kupiję cztery plakaty, 10zł (a co pokażę kiedyś w Polsce chińską propagandę). Odchodzę. Oczywiście mówiłem owej sprzedawczyni, że wszyscy znamy Mao, że wiemy kim był. Nie mówię co o nim myślimy, bo widzę że rozmawiam z osobą dla której to autorytet, swoje już w życiu przeżyła. Niech tak pozostanie.

Odchodzę na dobre. I w zasadzie nigdzie z tego Pekinu ruszać się nie trzeba. Z każdego miejsca z Chin pamiątkę mogę kupić. A i Mao nad wszystkim czuwa.

Pozdrawiam,
jakub

PS. Tytuł “Na szklankach i na firankach” wcale nie przypadkowy. Polecam przesłuchać piosenkę “List do Che” zespołu “Strachy na lachy”, już nie taka nowa. Traktuje nie o Mao ale o Che. Słowa czasem dosadne, może nie wypada tutaj cytować, ale jakże prawdziwe. Niestety rzeczywistość tutaj czasem jest aż nadmiernie nieprawdziwa. Zwłaszcza w takich miejscach jak pl. Tiananmen. Może i dlatego że na jego środku spoczywa owy Przewodniczący… a dookoła tylko czerwień…

Pekińskie zapiski , , , , , , , , , ,

Comments are closed.