Poniedziałek 28 lutego 2011
Przemknął nam luty, taki niewyraźny. Bo styczeń, wiadomo zimowy, marzec jasne, że wiosenny. W lutym tupaliśmy zniecierpliwieni, że ta zima taka długa i zimna. A nieprawda, była (i jest) krótka i nie taka sroga.
Szósta część roku czmychnęła, pięć pozostałych może być lepszych, ale dni mało kto liczy. Piękne rzeczy to te, które wspominamy (i już były) albo te, o których marzymy (i będą). A dziś nic pięknego, tylko ostatni dzień miesiąca. Chyba, że dla kogoś to dzień wypłaty.
Naucz nas liczyć dni nasze – to chyba jedna z mądrzejszych modlitw (Ps 90,12). Choć godziny, dni, miesiące i lata są sprawą umowną, to czas mamy tylko teraz. Czego nie zrobimy w tym miesiącu, raczej nie zrobimy nigdy. I nie łudźmy się, że od jutra mamy na to cały miesiąc.
Kto liczy swoje dni, wie, że ma tylko dzisiaj do dyspozycji.