Poniedziałek 14 lutego 2011
Różne rzeczy organizujemy i robimy dla Pana Boga, aby Mu się przypodobać i zyskać Jego przychylność. Liturgie w jakich uczestniczymy są niekiedy niezwykle finezyjne i wyjątkowe. Modlitwy aż kipą wykwintnością słowa i polotem. I co na to Pan Bóg?
Całopalenia, choćbym dał nie przyjmiesz, ofiarą się nie radujesz – konstatuje psalmista w słynnym Miserere (Psalm 51). I zaraz potem odkrycie: Moją ofiarą jest duch skruszony, pokornym i skruszonym sercem Ty Boże, nie gardzisz. Czy jednak o taki dar nie jest nam najtrudniej, dar z siebie, ze swojego serca?
Jerzy Waszyngton, pierwszy prezydent USA, miał kilku braci, rozrabiali nieźle. Jednego razu, Jerzego tak bawiła nowa piła, zakupiona prze ojca, że od razu ją wypróbował i ściął dorodną jabłoń w sadzie. Rozeźliło to farmera, wezwał swoich urwisów i surowo zapytał o winowajcę. Chłopcy najpierw milczeli, a potem Jerzy, świadom kary która nastąpi, odważnie przyznał się do postępku: Tato, to ja ściąłem drzewo, przepraszam.
Ojciec był bardzo zaskoczony, spodziewał się raczej wykrętów i zwalania winy jeden na drugiego. Szczerość syna tak go ujęła, że wziął malca w objęcia i stwierdził:
– Synu, twoja szczerość i skrucha są więcej warte niż cały ten sad!