Środa 26 stycznia 2011
Prorokiem jestem marnym, więc i tym razem się pewnie pomylę i nawet bym sobie tego życzył. Przysłuchiwałem się debacie całkiem poważnych ludzi odnośnie najbliższego Pierwszego Maja.
Część dyskutantów była szczerze przekonana, że tego dnia (beatyfikacja Jana Pawła II) setki tysięcy Polaków wylegną na place i ulice miast manifestując swoją wiarę i entuzjazm, radość i szczęście. Wylegną przed transmisją czy też po niej? – roztrząsali. Największe uznanie wzbudził pomysł, aby przekonać ludzi, żeby o tej samej godzinie Cała Polska Zaśpiewała Barkę! To by było! Cała Polska! Cała Polska Śpiewa Barkę! Transmitują to telewizje i radia, euforia, wszyscy razem, pełny sukces.
Opozycja w debacie twierdziła, że ludzie wyjdą na ulice dopiero o 21:37, bo to przecież godzina śmierci papieża. I dlatego wtedy trzeba zrobić papieskie „światełko do nieba”, prawdziwe, nie takie jak te styczniowe.
Ośmieliłem się powiedzieć, że Polacy (ci co nie wyjadą do Rzymu) wyjadą w piątek 29 kwietnia na długi weekend, najbardziej rezolutni skroją sobie nawet Bardzo Długi Weekend, który potrwa 9 dni, od piątku 29 kwietnia do niedzieli 8 maja (trzeba tylko wziąć trzy dni wolne od pracy i mamy całe 9 wolnych!). Nie wylegną na ulice i place, ponieważ będą na działkach, tam obejrzą transmisję z Rzymu, a potem pójdą na mszę, wcześniej nie, bo będą odsypiać sobotę.
No to może 21:37? Jakiś sceptyk wylazł ze mnie i spokojnie prorokowałem, że chyba też nici, bo o tej porze Polacy (za wyjątkiem tych w Rzymie) będą w środku grillowania i nigdzie nie wylegną, a niektórzy to nawet polegną.
Nie wiem jak będzie, prorok ze mnie marny i obym się mylił.