W dość beznadziejnych, ale z mojej perspektywy całkiem fajnych (bo byłem młody) czasach PRL furorę robił pewien dowcip. Rzecz działa się w Czechosłowacji. Może nie wiecie, ale wtedy Czechy i Słowacja były jednym państwem.
I w tejże Czechosłowacji, na posiedzeniu biura politycznego komunistycznej partii pewien wiekowy towarzysz zasnął. – Pane Havranek, ne spite! My tu socjalizm budujemy! – potrząsnął śpiochem towarzysz-sąsiad. – Ja tam se ne boje, ja mam raka – odparł tow. Havranek.
Ja też się nie boję, bo mam 52 lata.
Ale gdybym był 30 lat młodszy, to bym się trochę bał.