JAK SOCZYSTY AGREST

Lato jest czasem pracy. I to niezwykłej, pięknej, ciężkiej, pożytecznej i owocnej. Wielka praca trwa prawie wszędzie.

Prawie wszędzie, poza kurortami i plażami. Te miejsca akurat zawsze wydawały mi się nudne i beznadziejne.

To, co się dzieje teraz na kwiatach polnych, ogrodowych, drzewnych, to robota na wszystkie szychty. Myślę o pszczołach i miodobraniach. Pszczoły współpracują ze światłem dnia i gorącem słońca. Trwa wielka praca w kłosach zbóż, już chleb w ziarnach twardnieje. Trawy szykują się na drugi albo i trzeci pokos. Wszystkie drzewa owocowe, maliny, porzeczki, agrest, jagody, tam wre ostra praca, żeby się owoc zrodził, żeby się spełnić, dojrzeć i ziścić.

Uwielbiam tę pracę, spokojną, konsekwentną, wyraźnie nakierowaną na cel, harmonijnie złączoną z wodą, słońcem i wiatrem. Pracują intensywnie bociany i żurawie, trzeba wyuczyć młodzież jak się łapie myszy i sunie koliście na zefirze.

Mam wrażenie, że ci którzy opowiadają o „letnim rozleniwieniu”, rozmijają się z rytmem kosmosu. Oczywiście, odpoczynek jest cudowny, chociaż myślę, że tylko wtedy gdy jest inną pracą, na przykład kontemplacją lub malowaniem obrazu, albo wędrówką przez wąwóz. Mam na myśli obudzenie innych części naszej osobowości, tak by te na co dzień zaangażowane w „kierat życia”, spokojnie się regenerowały.

W rytmie kosmosu skryty jest Boży rytm, zresztą w nas też. Wtedy gdy nasze działanie jest nakierowane na cel, kiedy ku niemu dążymy wytrwale, a porzucamy bzdury i banialuki, możemy zjednoczyć się z sensem. Zresztą, co tu dużo pisać, popatrzcie na pszczoły, na twardniejące kłosy zbóż i soczyste kule agrestu, o to właśnie chodzi.

Itinerarium , , , , , , , , , , , , , ,

Comments are closed.