ŚNIADE OBLICZE CHRYSTUSA

Czeczeńskie dzieci z ogromnym wdziękiem odtańczyły lezginkę. Azerowie coś bardzo podobnego i równie rytmicznego.

Daiddel, już od półtora roku w Lublinie, Kubańczyk, zgrał się bez problemu z naszymi filharmonikami. Była tez gromadka Kurdów, z paszportami gruzińskimi. Kaukaskie szaszłyki, chałwa czeczeńska i inne smakołyki, których jeszcze nie umiem nazwać. To wszystko, plus jeszcze kolorowe baloniki w barwach flag uchodźców, przebywających w naszym mieście, złożyło się na Dzień Uchodźcy, obchodzony wczoraj w Lublinie.

Dogadywaliśmy się głównie po polsku, trochę po rosyjsku i angielsku. Lubelski Plac po Farze, wypełnił się setkami uchodźców, szukających w Polsce nowego miejsca do życia. Jedni uciekali z powodu wojny, inni z biedy albo z niezgody na totalitarny system. Spacerowicze i przechodnie reagowali ze zdziwieniem, co jest oczywiste, ponieważ mało kto wie, że są u nas uchodźcy. Kiedy rok temu byłem z grupą Czeczenów nad jeziorem, pewien pan, chadzający do mojego kościoła, zagadnął mnie o śniadolicych kąpiących się mężczyzn. Odpowiedziałem, że Czeczeni.

– Ach, tak? Przyjechali na urlop do nas?

Specyficzny urlop, powojenny, z traumą po rajdach sowieckich komandosów, pomyślałem.

Daleko jeszcze nam w Polsce do w miarę normalnego traktowania innych, zwłaszcza, gdy mają odmienną karnację skóry i zachowania. Pierwszym krokiem jest otwarcie się z naszej strony, uczynienie w głowie miejsca na obecność obok nas, kogoś zupełnie innego. To nie jest łatwe, bo jest to sytuacja dla nas nowa, nieznana dotąd. A za tym, co nowe i nieznane idą nieuświadomione obawy i lęki. Drugim krokiem jest akceptacja, życzliwe traktowanie obcych, zrozumienie, że mogą obok nas mieszkać, pracować, zachowując swoje zwyczaje, tradycje i religię. Trzecim, asymilacja, kiedy wzajemnie od siebie możemy czerpać, to, co piękne, ciekawe i twórcze. Kultury, przy życzliwym spotkaniu wzbogacają się wzajemnie i dają impulsy do rozwoju. Ludzie, pomimo dotychczasowych przyzwyczajeń, czerpią od siebie także bardzo wiele i są zdolni do tworzenia nowych więzi.

W perspektywie Ewangelii uchodźcy testują naszą zdolność do braterstwa i odkrywania Chrystusa w Przybyszach. „Byłem przybyszem, a przyjęliście mnie”, ta fraza ewangeliczna nabiera wielkiego znaczenia, kiedy pojawiają się obok nas uchodźcy, a pewnie będą w przyszłości coraz częściej wybierać Polskę na swój nowy dom. Ufam, że ten konkretny znak czasów, będzie dla nas impulsem do świeżej wiary i nowego rozpoznania oblicza Chrystusa, tym razem skrytego w śniadolicych twarzach uchodźców.

Itinerarium , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Comments are closed.