PIĘĆ PRAGNIEŃ

Dużo się modlimy wszyscy w ostatnie dni, jeśli wierzymy i potrafimy. Jeszcze płaczemy, z żalu i bezradności.

Jak to wszystko zrozumieć, jak nadać sens? Sam szukam, składam myśli i odczucia. I jest jakaś lista pragnień.

Pragnienie pierwsze: bliżej. Jesteśmy blisko siebie, Polacy, Smoleńsk nas zbliżył. Inne struny bliskości zadźwięczały w nas teraz, niż te pięć lat temu, ale równie ważne. Pragnienie mam takie, aby tę bliskość ocalić.

Pragnienie drugie: moc. Tkwią w nas wielkie moce, w każdym z nas i w naszej wspólnocie, moce obudzone i żywe teraz. Jak tę polską moc skierować na budowanie, wspólne i dobre? I nie dopuścić do wystąpienia przeciwko sobie? Pragnienie mam takie, żeby ta moc dźwignęła Polskę.

Pragnienie trzecie: Polska. Przez wiele ostatnich lat gapimy się w tzw. „najlepsze zachodnie wzorce”, które zioną pustką i „wielkim żarciem” (nieokiełzana konsumpcja). A mamy tak dużo cudownej Polski, tej gościnnej, sąsiedzko pomocnej, bohaterskiej, romantycznej. Pragnienie mam takie, aby otrząsnąć się z tego, co nie nasze, puste i byle jakie, odziać się w polskie, dobre i piękne.

Pragnienie czwarte: solidarność. Umieliśmy jeden drugiemu pomagać, dawać ze swojego, ujmować się za innymi, nadstawiać za nich karku, jedni z drugimi, nie przeciw sobie. Kwiaty solidarności zakwitły niezwykle 30 lat temu, kwitły w stanie wojennym, potem przywiędły i niektóre zginęły całkiem. Pragnienie jest takie, żeby wiosennie rozkwitły znowu kobierce kwiatów solidarności.

Pragnienie piąte: braterstwo. Z Rosjanami, Żydami, Rumunami, Cyganami, Murzynami. Ze wszystkimi, nikogo nie wyłączając. Mamy wielu braci i siostry, wszędzie. Pragnienie jest takie, żeby nie mieć nigdzie wrogów.

Z pragnień jeszcze nic bezpośrednio nie wynika. Może jednak są zwiastunami nowego i lepszego.

LITURGIA SŁOWA

(Dz 5,34-42)
Pewien faryzeusz, imieniem Gamaliel, uczony w Prawie i poważany przez cały lud, kazał na chwilę usunąć Apostołów i zabrał głos w Radzie: Mężowie izraelscy – przemówił do nich – zastanówcie się dobrze, co macie uczynić z tymi ludźmi. Bo niedawno temu wystąpił Teodas, podając się za kogoś niezwykłego. Przyłączyło się do niego około czterystu ludzi, został on zabity, a wszyscy jego zwolennicy zostali rozproszeni i ślad po nich zaginął. Potem podczas spisu ludności wystąpił Judasz Galilejczyk i pociągnął lud za sobą. Zginął sam i wszyscy jego zwolennicy zostali rozproszeni. Więc i teraz wam mówię: Odstąpcie od tych ludzi i puśćcie ich. Jeżeli bowiem od ludzi pochodzi ta myśl czy sprawa, rozpadnie się, a jeżeli rzeczywiście od Boga pochodzi, nie potraficie ich zniszczyć i może się czasem okazać, że walczycie z Bogiem. Usłuchali go. A przywoławszy Apostołów kazali ich ubiczować i zabronili im przemawiać w imię Jezusa, a potem zwolnili. A oni odchodzili sprzed Sanhedrynu i cieszyli się, że stali się godni cierpieć dla imienia /Jezusa/. Nie przestawali też co dzień nauczać w świątyni i po domach i głosić Dobrą Nowinę o Jezusie Chrystusie.

(Ps 27,1.4.13-14)
REFREN: Jednego pragnę: mieszkać w domu Pana

Pan moim światłem i zbawieniem moim,
kogo miałbym się lękać?
Pan obrońcą mego życia,
przed kim miałbym czuć trwogę?

O jedno tylko proszę Pana, o to zabiegam,
żebym mógł zawsze przebywać w Jego domu,
przez wszystkie dni życia.
Abym kosztował słodyczy Pana,
stale się radował Jego świątynią.

Wierzę, że będę oglądał dobra Pana
w krainie żyjących.
Oczekuj Pana, bądź mężny,
nabierz odwagi i oczekuj Pana.

(Mt 4,4b)
Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych.

(J 6,1-15)
Jezus udał się za Jezioro Galilejskie, czyli Tyberiadzkie. Szedł za Nim wielki tłum, bo widziano znaki, jakie czynił dla tych, którzy chorowali. Jezus wszedł na wzgórze i usiadł tam ze swoimi uczniami. A zbliżało się święto żydowskie, Pascha. Kiedy więc Jezus podniósł oczy i ujrzał, że liczne tłumy schodzą do Niego, rzekł do Filipa: Skąd kupimy chleba, aby oni się posilili? A mówił to wystawiając go na próbę. Wiedział bowiem, co miał czynić. Odpowiedział Mu Filip: Za dwieście denarów nie wystarczy chleba, aby każdy z nich mógł choć trochę otrzymać. Jeden z uczniów Jego, Andrzej, brat Szymona Piotra, rzekł do Niego: Jest tu jeden chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, lecz cóż to jest dla tak wielu? Jezus zatem rzekł: Każcie ludziom usiąść! A w miejscu tym było wiele trawy. Usiedli więc mężczyźni, a liczba ich dochodziła do pięciu tysięcy. Jezus więc wziął chleby i odmówiwszy dziękczynienie, rozdał siedzącym; podobnie uczynił z rybami, rozdając tyle, ile kto chciał. A gdy się nasycili, rzekł do uczniów: Zbierzcie pozostałe ułomki, aby nic nie zginęło. Zebrali więc, i ułomkami z pięciu chlebów jęczmiennych, które zostały po spożywających, napełnili dwanaście koszów. A kiedy ci ludzie spostrzegli, jaki cud uczynił Jezus, mówili: Ten prawdziwie jest prorokiem, który miał przyjść na świat. Gdy więc Jezus poznał, że mieli przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem, sam usunął się znów na górę.

Itinerarium , , , , , , , , , , , , , , ,

Comments are closed.