YOU’LL NEVER WALK ALONE

Całkiem myślę spora liczba ludzi na całym globie skupi od dziś swoją uwagę na Kanadzie.

Konkretnie na Vancouver, gdzie rozpoczyna się zimowa Olimpiada. W ruch pójdą narty, łyżwy, sanki, deski, karabinki, krążki i kije, może coś jeszcze, a wszystko na lodzie i śniegu, w różnych kombinacjach. My, Polacy, już myślimy o Adamie Małyszu i Justynie Kowalczyk, a najlepiej i o kilku innych sportowcach, którzy rozsławią naszą ojczyznę. Szykujemy się na chwile dumy, radości i triumfu. Bo jak oni wygrywają, to trochę także i my. Działa tu zasada „wspólnoty zwycięstwa” – „Wygraliśmy!”, gorzej ze „wspólnotą porażki”, bo w tym przypadku to „Oni przegrali!”

Jeden z najlepszych chórów świata to kibice FC Liverpool, na własnym stadionie to ponad 50.000 zgodnych głosów, w 99 % męskich, obwieszczających przed meczem i po (bez względu na wynik, byle piłkarze się starali), że „You’ll Never Walk Alone”, czyli, że „Nigdy nie będziesz szedł sam”. Życie co prawda nie mecz, ale dewiza kibiców z Liverpoolu jest piękna. I faktycznie realizowana.

Porażki w życiu są nieuniknione, jeżeli żyje się prawdziwie. Oczywiście, odnosimy także zwycięstwa, ale pamiętamy bardziej i dłużej porażki. I wtedy dobrze jest wiedzieć i usłyszeć „Nigdy nie będziesz szedł sam!” Podobnie, jak niezwykle ludzkie i piękne jest z przekonaniem krzyknąć komuś: „Nigdy nie będziesz szedł sam!” I zobaczyć, jak działa słowo pokrzepienia. Łatwe są wspólnoty zwycięstw, trudniejsze wspólnoty w porażkach. No, ale to co trudne, jest sprawdzianem człowieczeństwa.

Jeżeli 28 lutego, na zakończenie olimpiady, okaże się, że nie mamy (tzn. sportowcy) medali, to pomyślmy o naszych zawodnikach „Nigdy nie będziesz szedł sam!” albo, jak to już było w naszej rodzimej wersji, „Polacy! Nic się nie stało!” To na wszelki wypadek podpowiadam, a na razie my trzymamy kciuki, a Małysz leci, leci, leci…

Itinerarium , , , , , , , , , , , , , ,

Comments are closed.