KAROL

Z racji imienin Karola przyszedł mi dziś na myśl Jan Paweł II. Ponieważ prosił, aby modlić się za Niego „za życia i po śmierci”, czynię to dziś i każdego z Was zachęcam także.

Niewielu z nas pewnie wie, że święcenia kapłańskie Karol Wojtyła przyjął 1 listopada (1946 r.), sam, z rąk kardynała Adama Sapiehy, ówczesnego metropolity krakowskiego.

Miejscem moich święceń była prywatna kaplica Arcybiskupów Krakowskich. W tej kaplicy, w czasie śpiewu Veni Creator Spiritus oraz Litanii do Wszystkich Świętych, leżąc krzyżem oczekiwałem na moment włożenia rąk. Jest to chwila szczególnie przejmująca. Później wielokrotnie sprawowałem ten obrzęd jako Biskup, a także jako Papież. Jest coś dogłębnie przejmującego w tej prostracji ordynandów: symbol głębokiego uniżenia wobec majestatu Boga samego, a równocześnie ich całkowitej otwartości, ażeby Duch Święty mógł zstąpić, bo przecież to On sam jest sprawcą konsekracji. Veni, Creator Spiritus, mentes tuorum visita, imple superna gratia quae Tu creasti pectora.

Pamięć o papieżu jest ważna, bo z powrotem stawia nas w kręgu spraw faktycznie istotnych. Jak myślimy papież, przychodzi też myśl co się dzieje między nami a Panem Bogiem, co się dzieje z naszym życiem, czy ma sens, czy szybko trzeba do niego wrócić, bo gdzieś się zatracamy. Dalej jest pytanie o miłość, czy nie zapomnieliśmy o niej lub nie zgubiliśmy jej. Powraca myśl, czy się jeszcze modlimy czy już tylko seplenimy jakieś frazy.

Przy okazji imienin Karola Wojtyły, mamy szansę naprawić troszkę nasze życie.

Itinerarium , , , , , , , , , , ,

Comments are closed.