W STRONĘ WIEDZY

Na samą myśl o początku roku szkolnego wielu moich młodych znajomych wpada w głęboką (przejściową) depresję. Szkoła jawi się jako małą apokalipsa, kończąca wakacyjne dolce vita.

Narażę się na kpiny teraz, ale przyznaję szczerze, że uwielbiałem szkołę a pierwszy września witałem z radością. Fascynowały mnie tajemnice Rowu Mariańskiego, mitoza i mejoza, śluzorośla (wyhodowałem je kiedyś nawet z kolegą), i szczegóły bitwy pod Cedynią. Próbowałem skonstruować turbinę (nie do końca się udało), podziwiałem geometrię euklidesową i chciałem koniecznie mówić po grecku (trochę czytam w tym języku).

Szkoła była świątynią wiedzy, była w niej także biblioteka z mnóstwem książek, wielkie mapy, zadziwiające urządzenia do różnych eksperymentów. Pamiętam radość z samodzielnego wyprodukowania sporej porcji siarkowodoru na kółku chemicznym, mniej się ta radość udzieliła dyrektorowi, który zarządził wielogodzinne wietrzenie całej szkoły.

Do dziś nie zasypiam bez lektury choćby kilku stron, do poduszki. W ogóle do niedawna miałem nawet specjalny zestaw książek z kategorii „do poduszki”, można by stworzyć ciekawą serię. I – wiem, że to zabrzmi baśniowo – podczytywanie przy latarce pod kołdrą, bo palenie światła uważane było za rzecz zbyt kosztowną.

Szkoła, nauczyciele, książki, wiedza, poznanie i zrozumienie świata, odkrywanie sensu, piękna, tworzenie swojego życia, to wszystko było jakoś ze sobą powiązane. Ponadto szukanie dobra, inspiracji, nowych dróg, wreszcie pytania o miłość i Boga, to także zahaczało i zahacza nadal o książki, naukę i wiedzę.

Kolega, już profesor prawa, łamie sumienie, bo gdyby chciał uczciwie oceniać swoich studentów, musiałby oblać blisko połowę. Dziekan zakazuje mu rzetelnej oceny, bo odbije się to na wyniku finansowym całej uczelni. Przepuszcza więc ćwierćinteligentów albo nawet ćwoków. Uniwersytet to teraz biznes. Inny znajomy, egzaminator na prawo jazdy mówi, że jeśliby stosował kryteria sprzed 30 lat, zdawałaby u niego obecnie tylko jedna czwarta kursantów. Ponieważ jednak ludzie płacą, nawet sporo, trzeba ich przepuszczać. Absolwenci prawa, o wątpliwej wiedzy, niedouczeni kierowcy, zapewne i inne ofiary awersji do wiedzy, powiększają strefę ignorancji w naszym wspólnym życiu.

Ponure może wydają się te refleksje, żyjemy jednak dalej, jakoś sobie radzimy, wszystko się kręci. Trochę jest może dziwniej, czasami śmieszniej.

Itinerarium , , , , , , , ,

Comments are closed.