ZBIERANIE MUCHOMORÓW

Za kilka tygodni wybory, do Parlamentu Europejskiego. Jeśli badania mówią prawdę, tylko dwóch Polaków na dziesięciu uprawnionych do głosowania pójdzie do urn, aby wybrać naszych przedstawicieli.

Oczywiście, oddawanie głosów na osoby, które nie znają języka (angielskiego lub francuskiego), nie znają nazw stolic krajów zrzeszonych w Unii (wiem, co piszę), skompromitowanych aferami w Polsce (służę tuzinem przykładów), stawia nas, potencjalnych wyborców, w głupiej sytuacji.

Przypomina to trochę sytuację grzybiarza, który znajdując w lesie muchomory czerwone i sromotnikowe, zastanawia się co wrzucić do kosza. Jasne, nie wymyśliliśmy lepszej formy regulacji życia wspólnego niż demokracja, wiem to. Całkowicie jednak zrozumiem tych, którzy w dniu wyborów będą grillować czy spacerować, zamiast uczestniczyć w błazenadzie. Świat się nie zawali, jak nie będziemy zbierać muchomorów.

Śmieszna historia, musimy wybrać, czy chcemy wybierać (kandydatów do gremiów unijnych). I to jest najtrudniejszy wybór, bo dalej to już tylko zabawa. Czerwony czy sromotnikowy, zawsze muchomor, trujący.

Irytują mnie banały, typu – „w duchu chrześcijańskiej odpowiedzialności”, „w poczuciu obywatelskiej powinności”, „zgodnie z powszechnie przyjętymi zasadami”. Chrześcijaństwo, jeśli jest prawdziwe, jest zawsze siłą krytyczną, zdolną odsłaniać absurdy i wzywać do ich obalania. Powinność obywatelska umywająca ręce od prawdy staje się jałową grą pozorów. Powszechnie przyjęte zasady bywają bzdurne i dopiero ich odrzucenie daje szansę jakiejś prawdy czy sensu – powszechnie przyjmowana kiedyś teoria o płaskości ziemi, na szczęście nie obowiązuje dziś; przekonanie o niższości rasy czarnej, podzielane ongiś także powszechnie, dziś brzmi smutno.

Na szczęście wciąż mamy nad sobą słońce, dzieci śmieją się radośnie, czasem można znaleźć dobrą książkę. Bywamy szczęśliwi. A ze zbierania muchomorów też może być wykwintna zabawa.

Itinerarium , , , , , , , , , , , , ,

Comments are closed.