TYLKO JEDEN KLERYK W ŁOWICZU

Cztery lata temu ponad półtora tysiąca (1 500) mężczyzn, głównie młodych, wstąpiło do seminariów diecezjalnych i zakonnych. W tym roku – 2008/2009 – już tylko 953. Liczba powołań od kilku lat wyraźnie spada.

Do Ordynariatu Polowego (służba w formie kapelani wojskowej) nie przyszedł żaden chętny – zero powołań. Do seminarium w Łowiczu zgłosił się 1 kandydat, w Bydgoszczy 6, w Sosnowcu i Zamościu po 7 chętnych. Nie najlepiej jest także z paniami, głównie dziewczętami. Trzysta siedemdziesiąt dziewięć (379) wybrało życie zakonne, a jeszcze kilka lat temu kandydatek do welonu zakonnego było o 100 procent więcej.

Odpowiedzialni za kwestię powołań w Polsce wyliczyli przyczyny spadku powołań – niż demograficzny, mniejsza liczba maturzystów (o 40.000 w stosunku do ubiegłego roku), wyjazdy za pracą do Irlandii, Anglii i innych krajów, negatywny obraz Kościoła w mediach oraz obawy rodziców o przyszłość dzieci wybierających „służbę Bożą”.

Przyznaję, że ta wyliczanka przyczyn spadku powołań ma jednak charakter dość humorystyczny i mija się z sednem problemu o prawie sto procent. Gdyby iść za logiką odpowiedzialnych za powołania i rozciągnąć ich rozumowanie na inne sfery, to musiałby nastąpić także spadek liczby chętnych do wykonywania misji lekarza, zawodu prawnika czy fachu kierowcy TIR-a. Przecież niż demograficzny, mniejsza liczba maturzystów, wyjazdy za granicę, negatywna gadka mediów czy obawy rodziców, to czynniki obiektywne, które dotykają całą populację młodych.

Po licznych aferach łapówkarskich, medialny obraz lekarza jest nie mniej obrzydliwy niż obraz księdza po skandalach nadużyć seksualnych. Sprzedajni adwokaci czy skorumpowani sędziowie nie wystawiają także dobrych not wizji służenia przestrzeganiu prawa. Pijani kierowcy TIR-ów nie zachęcają zapewne rodziców do namawiania dzieci by siadły za kierownicami ciężarówek. Wszystkie przyczyny „obiektywne”, istniejące na zewnątrz, absolutnie kłócą się z logiką i nie wyjaśniają adekwatnie przyczyn spadku powołań.

Idąc jednak śladem podobnego rozumowania można mnożyć „obiektywne” przyczyny awersji do służby Bożej. Dołożyłbym na przykład – jako przyczynę problemu u chłopców i mężczyzn – fakt, że dziewczęta polskie coraz piękniej wyglądają. I to, że noszą coraz krótsze spódniczki i głębsze dekolty. Ponadto coraz łatwiej jest kupić samochód nie pracując jako wikariusz. Coraz więcej jest wygodnych mieszkań, sytuowanych nie tylko na plebaniach. A w przypadku dziewcząt wymieniłbym na przykład kwestię strojów – otóż dziwaczne nakrycia głowy zdarzają się nie tylko wśród zakonnic i można je spotkać gdzie indziej. Poza tym współcześni chłopcy są coraz bardziej atrakcyjni, dbają o siebie, częściej myją włosy i lepiej tańczą niż kiedyś. Jakże tu się oprzeć?

Przyczyna główna spadku powołań, mam wrażenie, leży gdzie indziej. Aż strach powiedzieć gdzie! W gronie bliskim Jezusowi skandal gonił skandal. Ale powołania rosły błyskawicznie. Skandalem było tchórzostwo Piotra, zdrada Judasza, analfabetyzm prawie całego szacownego grona apostolskiego, parszywa przeszłość Marii Magdaleny, rybackie nawyki ziemskiego szefa towarzystwa (Piotra) i prawie połowy z dwunastki (jeszcze Andrzej, Jakub i Jan), przestępcza profesja Mateusza, wreszcie skandalem największym był fakt naruszenia praw ludzkich i Bożych przez samego Jezusa. A jednak powołania rosły szybko, nawet gwałtownie. Dlaczego?

Wszyscy owi skandaliści ewangeliczni mieli misję. Mieli iść i nawracać wszystkie narody. Iść i nawracać. Nie siedzieć i biadolić. Mieli nieść prawdę o bezwarunkowym sensie miłości. O wyższości nadziei nad pesymizmem. O wierze, która przenosi góry i wyrywa z korzeniami morwy. To było sensem ich życia i motywem swoistego szaleństwa, błogosławionego szaleństwa.

Tymczasem powołani do życia duchownego dziś mają perspektywę inną – w godzinach funkcjonowania kancelarii parafialnej mają wystawić na odpowiednim druku zaświadczenie o byciu katolikiem.

Itinerarium , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Comments are closed.