KATAR NIE MIŁOŚĆ

Kichamy machinalnie, apsik, apsik! No może trochę chronimy przed wirusami towarzystwo, zasłaniając nos rękawem. Nie powstrzymamy kaszlu. Trudno opanować pragnienie, zaspakajamy je jak najszybciej.

Nawykowo czekamy na zielone światło, aby iść lub jechać, stoimy na czerwonym. Przy powitaniu wyciągamy dłonie, a klepiemy po ramieniu, dodając „Nie martw się!”. Gratulujemy przy ślubach i współczujemy na pogrzebach.

A na czym polega miłość? Ani kichanie ani wyuczony nawyk. Zresztą nie myślimy o tym. Może się zdarzy, jak naszemu byłemu premierowi w postaci cudnej i dużo młodszej blondynki, albo muskularnego i dobrze opalonego czarnowłosego Don Juana.

Mówimy: „Kocham cię”. A potem (czas wszystko zmienia): „Nie kocham cię”. Albo: „Nie kochasz mnie”. Co znaczy tylko: „Nie kocham cię, ale to twoja wina”. Albo pytamy: „Kochasz mnie?” – w zanadrzu myśląc: „bo ja już ciebie nie”.

Jeszcze są wiersze o miłości, filmy, piosenki, książki i przysłowia. W kościele od czasu do czasu słyszymy, że Bóg jest miłością. I że miłość jest najważniejsza (choć zaraz trzeba podać właściwą wykładnię, żeby przypadkiem ktoś tego nie potraktował zbyt dosłownie).

I tak mijają nam dni. I noce. Tygodnie, miesiące, wiosny i jesienie, lata, dziesiątki lat. Całe życie.

Życie i miłość. Chyba dwie zupełnie inne sprawy.

Itinerarium , , , , , , , , , , ,

Comments are closed.