Dzisiejsza Ewangelia (J 16,23-28) brzmi jak intymne zwierzenia Jezusa – z tego, co łączy Go z Ojcem, jak ta relacja wygląda, jak Jezus w niej się czuje. To opis wewnętrznego doświadczenia, czegoś namacalnego, przeżytego przez Jezusa. Relacja, która się zmienia – Wyszedłem od Ojca i przyszedłem na świat; znowu opuszczam świat i idę do Ojca. Ale relacja, która trwa, wciąż wobec Ojca się dokonuje.
Nasza relacja z Bogiem często ma charakter bywania z Nim. Od czasu do czasu. Poza tym jemy, pijemy, pracujemy i odpoczywamy.
Cała sztuka chrześcijaństwa to nieustanne odniesienie do Boga. To nierozerwalna przyjaźń z Nim. Nie tylko akty dialogu ( o ile to dialog!) – kiedy Mu rzucamy pośpieszne „Ojcze Nasz…” i zmykamy w rutynę zajęć. Nie tylko sytuacje religijne – procesja, Msza, święto, post, spowiedź. Ale może przede wszystkim – rozmowy, zasypianie, jazda samochodem, sposób nauki, praca, dramaty rodzinne. Bóg jest znacznie bliżej nas niż to sobie na co dzień wyobrażamy. I oto chodzi, by z Nim być a nie bywać.