23 czerwca 2004
Codziennie budzimy się z wezwaniem do konkretnych spraw. Telefony. Spotkania. Obowiązki. Każdy dzień osadza nas w łańcuchu odpowiedzialności. Od nas ktoś zależy, od kogoś ktoś następny. Czasami może wkraść się zmęczenie, że ten kierat zależności wciąż się odnawia i nie ma końca. Wtedy idę do Pana i słyszę: “Więcej szczęścia jest w dawaniu, niż w braniu” (por.Dz 20,35). Moją oazą spokoju nie jest ucieczka od ludzi, ale służba.