Zły czas dla biednych, niezaradnych, odrzuconych i spóźnionych. Lewica nie wie co czyni prawica, w bagnie trudno o orientację. Samoobrona sama się nawet nie obroni.
Jedynie Pan Jezus ciągle bezpartyjny, ubogi, bez purpury kardynalskiej. Popłakuje bez szans na pracę, w slumsach na przedmieściach i idzie znowu przed zimą na dworzec pekape.
Głosem ubogich ciągle jest cisza i transparenty pieluch suszonych na sznurku za oknem. Programy komercyjne do wyciskania łez przed telewizorem wieczorem. Koncert kłótni przy tanim winie.
Przecież może być inaczej.