Poniedziałek 8 sierpnia 2011
Euro 2012 weszło już prawie na stałe w nasz sposób myślenia, pod tę imprezę robi się drogi, hotele i stadiony. W Brazylii mają Mundial 2014 i już jest tam spory raban. My, tu na Ścianie Wschodniej, do niedawna mieliśmy Lublin 2016 i Europejską Stolicę Kultury. Zanim to wszystko przyjdzie i tak najciekawiej będzie w Madrycie 2011. Najciekawiej, bo niekoniecznie najgłośniej.
Światowy Dzień Młodzieży objawi się w 12. spotkaniu młodych z całego świata właśnie w stolicy Hiszpanii (16-21 sierpnia). Tak w ogóle to mamy już 26 Dni Młodzieży, ale spotkania światowe w ich ramach odbywają się co kilka lat. Dotąd były w Rzymie (1985), Buenos Aires (1987), Santiago de Compostela (1989), Częstochowie (1991), Denver (1993), Manili (1995), Paryżu (1997), Rzymie (2000), Toronto (2002), Kolonii (2005) i Sydney (2008).
Medialne trąby milczą na razie o madryckim spotkaniu, bo wiadomo, że jest katolickie i że jest genialnym sukcesem Kościoła, który ostatnio ma złą passę (zresztą w dużej mierze na własne życzenie). Powiem tylko, że do Polski na Euro 2012 i na Mundial 2014 nie przyjedzie nawet połowa tej liczby gości, jaka zawita za kilkanaście dni do Madrytu. A w statystykach, spotkanie w Manili, które zgromadziło w jednym miejscu i czasie pięć milionów ludzi (5 000 000), pozostanie rekordem do końca świata. W statystykach – których nie wyczytacie w nośnych mediach – katole górą.
Nie napiszę nic nadzwyczajnego, jeśli przypomnę, że ŚDM i wiele innych cudownych rzeczy to sprawka Jana Pawła II. Żyjemy w błędnym przekonaniu, że świat zmieniają (na lepsze) projekty, banki, kampanie i dobrze zorganizowane partie czy korporacje. Żyjemy w błędnym przekonaniu, że świat zmieniają (na gorsze) armie, bomby i fronty.
Na lepsze i na gorsze świat zmieniają ludzie. A właściwie człowiek. Tak jak Jan Paweł II – na lepsze. Jeden człowiek zmienia świat na lepsze albo na gorsze.
Ty.