Kazanie na Wielką Sobotę
23 kwietnia 2011
Nikt się niczego nie spodziewa. Porządny Józef z Arymatei prosi Piłata o ciało Jezusa. Zdejmuje je z krzyża, owija w płótno. Kupuje grób, urządza pogrzeb. Kobiety widziały, gdzie jest grób, zapamiętały, aby wrócić w dzień po szabacie (dzień po naszej sobocie). Nikt się niczego nie spodziewa.
Piłat nerwowo ucztuje po przykrym dniu, nie jest miło wysłać na krzyż niewinnego człowieka. W żydowskich jadalniach całą sobotę trwają huczne uczty, wiadomo Pascha. Jest normalnie. Nikt niczego się nie spodziewa.
Przychodzi śmierć, szpital, kraksa samochodowa, rzadko już własny dom. Trumna, garnitur, pogrzeb, grób. Potem w kilka lat nastąpi mineralizacja ciała (rozkład związków organicznych w glebie). Nikt niczego się nie spodziewa. Nikt naprawdę niczego się nie spodziewa. Jest normalnie.
Ale może warto poczekać do poranka trzeciego dnia.
LITURGIA SŁOWA
(Łk 23,50-56)
Był tam człowiek dobry i sprawiedliwy, imieniem Józef, członek Wysokiej Rady. Nie przystał on na ich uchwałę i postępowanie. Był z miasta żydowskiego Arymatei, i oczekiwał królestwa Bożego. On to udał się do Piłata i poprosił o ciało Jezusa. Zdjął je z krzyża, owinął w płótno i złożył w grobie, wykutym w skale, w którym nikt jeszcze nie był pochowany. Był to dzień Przygotowania i szabat się rozjaśniał.
Były przy tym niewiasty, które z Nim przyszły z Galilei. Obejrzały grób i w jaki sposób zostało złożone ciało Jezusa. Po powrocie przygotowały wonności i olejki; lecz zgodnie z przykazaniem zachowały spoczynek szabatu.