A co jeśli miłość….taka która się nie zdarza, która bez słów przepływa myślami z głowy do głowy, kładzie spać z niecierpliwością i czeka tylko na nowy dzień, aby móc poznawać ją na nową…. z niekończącą się fascynacją. Ta, dla której czas się zatrzymał – i sam już nie wiesz czy zatrzymał dlatego, że przestał płynąć, czy dlatego, że jest go tak mało… Która potrafi rozmawiać o wszystkim i o niczym i masz pewność – nawet jeśli powiesz coś nie tak, że choćby ukradkiem nie wyszydzi z twojej niewiedzy… Tylko ona to potrafi, że dwoje obcych sobie ludzi już po chwili stają się sobie bliscy bardziej niż niekiedy ludzie znający się od lat…. Która łapie nić porozumienia gdy pozornie nie ma na to miejsca. Ta która dodaje sił, która dodaje skrzydeł, która wierzy w niemożliwe i która na przekór przeciwnościom losu nie łamie się a czerpie siłę do działania…. Daje spełnienie, rumieńce na twarzy rozchylające usta do uśmiechu… Piękno wyłania, nawet to głęboko skryte, może nigdy wcześniej nieodkryte. A to, które widoczne chowa wyłaniając z serca tylko jej znane… Uśmiecha się gdy druga płacze – po to tylko by pokazać, że jest wyjście, że porażka jest jedynie drogą do szczęścia. Płacze, gdy druga się śmieje, by uczyć pokory… Przychodzi z szachami i psem gdy źle- bo wie co pomaga na zapomnienie. Daje wiarę, w to co inni dawno porzucili… daje wiarę, że warto…WIERZYĆ, bo się spełnia!!!!
A co jeśli miłość…..
“Gdy się miało szczęście, które się nie trafia
czyjeś ciało i ziemię całą,
a zostanie tylko fotografia
to- to jest bardzo mało…”
A co gdy dwoje bliskich sobie ludzi oddala się i gubi… co gdy traci jasność myślenia, gdy nie wie już co jest najważniejsze. Co gdy napotkany drogowskaz wskazuje nie tą drogę. Gdy w zacietrzewieniu, szukaniu dziury w całym, wypominaniu błędów, udowadnianiu nieswojej winy, złości, odbijaniu piłeczki – w czym staje się mistrzem, złych myślach, przekleństwach… przekreśla Tą najważniejszą… czy ma jeszcze szansę na bycie priorytetem …
Czy w zwątpieniu nie powiem – nie wierzę…. wymysł pisarzy – by mieli inspirację do wierszy… czy nie zbuntuję się i przestanę dawać wiarę w to co się stało zaklinając rzeczywistość, że to tylko moja wybujała wyobraźnia. Bo gdy to co było sensem, nagle przestało być ważne, nie było na tyle silne by przetrwać… I nawet jeśli powiem, że nie dość pielęgnowałam ją…żadne wytłumaczenie… bo gdy najważniejsze…. powinno być NAJWAŻNIEJSZE.
Więc dlaczego kończy się z pierścionkiem na palcu z wygrawerowaną datą poznania… 18.II.2009. Tak krótko…a tak dużo… tak emocjonalnie… tak dużo zawdzięczam, tak dużo była w stanie mnie nauczyć, tak wypielęgnowała coś, co może w życiu nie było dane mi poznać – w domu niepokazywanej miłośći… ale czy nie boli bardziej gdy raz zasmakujesz i wiesz, że można, że istnieje, że z pomocą osoby, której bezwarunkowo zaufasz jest w stanie się spełnić niemożliwe, że warto, że jesteś coś wart….. czy strach nie jest silniejszy, gdy stoisz nad przepaścią… z decyzją… uciec czy skoczyć…. bo nie masz pewności, że jeszcze będzie ktoś kto cię złapie..
Gabriela, lat 26, aplikująca, pracująca, zagubiona…