PARAGONY NA WSZELKI WYPADEK

Wtorek 8 lutego 2011

Żyło sobie młode małżeństwo. Żyło i robiło różne biznesy, i on i ona. Wzajemnie pożyczali sobie pieniądze, brali kredyty raz na jedno raz na drugie, podpisywali między sobą umowy, zobowiązania, deklaracje i przekazywali zadatki w swoich firmach. I jak to w rzeczywistości, a nie w bajce, wszystko szło dobrze, aż związek się zaczął rozpadać i rozpadł całkowicie.

Historia jak najbardziej prawdziwa i jak najbardziej tragiczna, a dla mnie, i jak myślę dla wielu z was, pouczająca. Póki związek trwał, nie dbali  za bardzo o faktury, dowody wpłat i wypłat, rachunki i paragony. Ot, po prostu, nie zakładali, że kiedyś mogą się przydać. Przy rozwodzie kompetentni prawnicy zaczęli dochodzić praw swoich klientów i okazało się, że (były) mąż nie może udowodnić, jak wiele pieniędzy zainwestował w różne wspólne interesy i ostatecznie dostał dużo mniej niż (była) żona. Specjalista od prawa skomentował tę sytuację mniej więcej tak:

– W małżeństwie jest moje, twoje i nasze. Trzeba wiedzieć, co jest czyje i mieć na to faktury, paragony i odpowiednie kwity. Pan Henryk jest sam sobie winien, bo nie zbierał żadnych dokumentów i nie może udowodnić ile faktyczne pieniędzy zainwestował w małżeńskie biznesy. Mógł o tym wcześniej pomyśleć.

Tyle wyczytałem w ciekawym artykule i interesującym komentarzu. I pomyślałem sobie, że wielu młodych ludzi w niewinnej beztrosce nie zbiera dokumentów, dowodzących ich inwestycji we wspólne życie. Otumanieni miłością, nie biorą faktur za narzeczeńskie kiście róż ofiarowane wybrankom, nie gromadzą paragonów za seanse filmowe fundowane przed i po ślubie. Nie dbają także o precyzyjne rozliczenie wydatków związanych z zakupami pierścionków zaręczynowych, obrączek, bukietów ślubnych, sukien i garniturów. Lecą do ołtarza bez rozliczania kto zapłacił i z jakiego konta za przyjęcie weselne, kto regulował w zakrystii „ofiarę” i kto dogadywał (i za ile) orkiestrę. Potem w dalszych powiewach uczuć nie księgują kosztów kołyski, pieluch i smoczków. A powinni, bo potem jakiś mądry adwokat wytknie im, że mogli wcześniej o tym pomyśleć.

Młodzi są naiwni, myślą, że jak powiedzą  „i że cię nie opuszczę aż do śmierci”, to wszystko załatwione. Guzik prawda! A gdzie rachunki, faktury, paragony i potwierdzenia przelewów? Trzeba o tym pomyśleć zawczasu!

PS. Choć to nie moja fucha, ale jestem człek życzliwy, zachowałem nazwę kancelarii adwokackiej, która doradzi (niedrogo) co, jak i od kiedy należy zbierać na wszelki wypadek.

Itinerarium , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Comments are closed.