Jak to się ładnie mówi, strzelam sobie chyba w stopę. Mam nadzieję, że przeżyję a i wy dobrze pojmiecie przesłanie.
Jeden z młodych ludzi zapytał mnie ostatnio (zresztą nie on pierwszy), czy źle zrobił, a może nawet zgrzeszył, bo wyszedł w połowie kazania. Kazanie było jak słynna zupa na winie (co się nawinie, to do garnka), z wieloma niesmacznymi wkładkami politycznymi.
Udzieliłem, mam nadzieję, że pod wpływem nieziemskiego natchnienia, następującej rady duszpasterskiej:
– Chłopie! Jasne, że dobrze zrobiłeś! Pan Bóg tego nie słucha, a ty masz się katować?