PRZYPUSZCZENIE MOŻE NAZBYT ŚMIAŁE

Zauważyłem, że niemal cały czas rozmawiam ze światem i życiem. Zapewne nie tylko ja jeden.

Kto wie czy najbardziej intensywnie ta rozmowa nie dokonuje się wtedy, gdy nie rozmawiam z ludźmi. A może najbardziej wtedy, gdy w ogóle milczę.

Bardzo mnie interesuje język świata i mowa życia. Właściwie cały czas się uczę tej komunikacji. Nie ma w niej słów, ani z mojej strony, ani z tej drugiej. A jeśli już są, nie mają żadnego ważnego znaczenia.

Jeśli dobrze to wyrażam, to, co się dzieje, zdarzenia, sytuacje, spotkania, książki (rzadziej filmy), muzyka, woda, powietrze, ptaki, kwiaty i drzewa, obrazy, budynki, drogi, niebo, plus wiele innych, to, co się dzieje, jest syntezą sensu, którego szukam. Nasłuchuję zarówno bełkotu kultury jak i harmonii natury, ludzkiej paplaniny i bezdźwięcznej poezji nieba, milczenia kościelnych wież i bekania (a czasem – przepraszam -tylko pierdnięcia) tzw. historii.

Wydaje mi się, że odróżniam to, co bezczelne od tego, co jest pięknie niepokorne. Odróżniam nieśmiałą prawdę od butnego kłamstwa i wesołe dobro od rozchichotanej pustki.

Nie uważam, że ta rozmowa z życiem i światem jest czymś wyjątkowym. Spełniam tylko jakiś mały obowiązek, przypuszczam nałożony nierozważnie przez Pana Boga.

Itinerarium , , , , , , , , , ,

Comments are closed.