Być może w miarę upływu lat staję się coraz bardziej wyrozumiały, a być może trochę lepiej rozumiem Ewangelię.
W kwestii przebaczania Jezus świetnie znał naszą psychikę, chętnie i silnie odwdzięczająca się za doznane zło. Dlatego wyznaczył nam granicę 77 przebaczeń, do wykonania na dzień. Wiem, że bibliści tłumaczą, iż owe 77 należy pojmować jako „zawsze”. Sądzę jednak, że 77 jako pułap ludzkich możliwości, jest doskonałym pomysłem.
Dotychczas nie zdarzyło mi się, abym musiał przebaczyć więcej niż 77 razy. Nawet jeśli liczyłem kiedyś obraźliwe wpisy na forum internetowym, po jakiejś publicznej wypowiedzi. Przy lekturze wzdychałem jedynie ewangelicznie: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą co piszą …”
Skoro Ewangelia zachęca mnie do 77 przebaczeń dziennie (przy 78 mógłbym już knuć jakiś odwet…), biorę to jako wymóg oczywisty. Czy dlatego, że mi lat przybywa, a wraz z nimi wyrozumiałości? Czy lepiej trochę rozumiem Ewangelię? Jakby nie było, polecam.