Czwartek 8 marca 2018 W ostatnim dniu życia Jezusa pojawiają się wokół niego gapie, tłumy oraz rzymscy żołnierze, z których jedni wykonują rozkazy dowódców, a inni pozwalają sobie jeszcze na okrucieństwo, uchodzące płazem. Opisana niżej scena poniewierania Jezusa i tak skazanego na śmierć, pokazuje nam w akcji tych drugich. Mogli sobie oszczędzić krwawego kabaretu.
Miliony żołnierzy, w setkach wojen w historii świata, wykonywały jedynie rozkazy. Wojna, to wojna, trzeba wykonywać rozkazy, strzelać. Giną ludzie, przeciwnicy a także niewinni cywile, dzieci, starcy. I są okrucieństwa, jak niemiecki holocaust, jak masowe gwałty czerwonoarmistów idących na Berlin czy obrzucanie napalmem bezbronnych Wietnamczyków przez amerykańskich lotników.
Krwawy kabaret urządzony Jezusowi przez żołnierzy, być może już pijanych, przypomina o niewinnym cierpieniu i śmierci milionów ofiar wojen i konfliktów, tych, które już za nami i tych, które przed nami.
W nich wszystkich cierpi i umiera Chrystus, zjednoczony z każdym człowiekiem, zwłaszcza z niewinnym i bezbronnym.
Żołnierze zaprowadzili Go na wewnętrzny dziedziniec, czyli pretorium, i zwołali całą kohortę. Ubrali Go w purpurę i uplótłszy wieniec z ciernia włożyli Mu na głowę. I zaczęli Go pozdrawiać: «Witaj, Królu Żydowski!» Przy tym bili Go trzciną po głowie, pluli na Niego i przyklękając oddawali Mu hołd. gdy Go wyszydzili, zdjęli z Niego purpurę i włożyli na Niego własne Jego szaty. (Mk 15,16 – 20)