Sobota 31 stycznia 2015
Pięć tysięcy złotych piechotą nie chodzi. Być może wygrałbym tę kwotę, ale musiałbym zgrywać idiotę. Pytanie konkursowe polegało na tym, że podane były dwie nazwy, jedna bardzo znanej firmy z branży kosmetycznej, druga z jeszcze bardziej znanej (dla mnie) branży spożywczej, a ja miałem odgadnąć która z nich produkuje perfumy. Przypuszczam, że konkurs nie tyle miał testować inteligencję, co raczej kreować ruch wokół jakiegoś produktu.
Ponieważ coraz bardziej nieruchomiejemy i załatwiamy coraz więcej spraw za pomocą klawiatury od komórki lub tej od komputera, nie ruszając się z krzeseł i foteli, każdy pomysł na aktywność i ruch jest w cenie. To mogło również inspirować pomysłodawców „Dni otwartych drzwi” w więzieniach i aresztach śledczych (na początku lutego). Skutki tych dni mogą być groźne dla społeczeństwa, chyba, że chodzi o ruch jednokierunkowy – do więzienia.
Dziwi mnie również pomysł monitoringu wizyjnego (kamery) w toaletach publicznych. Rozumiem, że klienci tych miejsc mogą w nich robić rzeczy nie do końca zgodne z przeznaczeniem, ale to wcale nie nowina. Zofia Kossak, bodajże w „Pożodze” opisuje żołnierzy sowieckich, którzy wkroczywszy do miasteczek na polskich Kresach (1920) myli głowy w sedesach, bo nie wyobrażali sobie, że w takie ładne ceramiczne urządzenia należy wkładać nie głowę, a wręcz przeciwną część ciała. Podobno do piecyków gazowych wzywano saperów, mniemając, że ani chybi są to skomplikowane bomby.
Niedawno wczytywałem się w bardzo poważne sprawozdanie, w którym znalazłem wiele błędów składniowych, interpunkcyjnych, ortograficznych i logicznych. Kiedy powiedziałem o tym, usłyszałem, że się czepiam. „Ale tak w ogóle fajny tekst, nie?” Niefajny, jak dla mnie. Choć na pewno mam za duże wymagania wobec życia. Prawda?
25 responses to IDIOTA ZA 5 000 ZŁOTYCH