BARSZCZANKI I NIESPODZIANKI

Ostatki czyli wtorek 12 lutego 2013

Mam na dzisiejsze ostatki dwie idee, jedną zabawną, którą noszę już jakiś czas w sobie i drugą poważną, która narodziła się wczoraj, wskutek decyzji Benedykta VI. To po kolei.

BARSZCZANKI

Większość filiżanek z którymi miałem dotychczas do czynienia (i pewnie większość na świecie) ma jedno ucho, choć – jak się o tym niedawno przekonałem – niektóre mają po dwa ucha. Na dodatek tzw. specjaliści twierdzą, że wcale nie są filiżankami.

Kilkanaście dni temu w domu gdzie rezyduję, pojawili się niespodziewani goście, dwie panie i pan. Grzecznie zapytałem czy chcą się czegoś napić. Chcieli herbatę. Rzuciłem się zatem do kredensu, zaparkowałem na tacę cztery filiżanki, pierwsze z brzegu, rozstawiłem na zgrabnym stoliczku, przyniosłem wrzątek. Panie zamrugały oczętami (wtedy sądziłem, że z zadowolenia), wrzuciły torebki do filiżanek, ja zaparzyłem. Po czym omówiliśmy interesy i rozmowa zeszła na tematy luźne. Jedna z pań, zapytała – mrugając powiekami jeszcze żywiej niż na początku – czy ja zawsze jestem taki oryginalny. Byłem przekonany, że robi aluzję do poważnego wątku z rozmowy i przyjąłem jej słowa za komplement dla mojego intelektu. Panie jeszcze na koniec zamrugały powiekami i rzęsami, pan raczej był wstrzemięźliwy i pożegnaliśmy się.

Na drugi dzień, siedząc w biurze, usłyszałem, jak pani, która na co dzień zajmuje się herbatą w domu i która właśnie zabierała się za zmywanie naczyń użytych poprzedniego dnia, z dużym zdziwieniem mówiła do koleżanki:

– Ty patrz, ktoś parzył herbatę we flaczarkach …

Obydwie zaniosły się głośnym śmiechem. I ja wychyliłem się z biura, żeby zobaczyć w czym rzecz, a raczej w czym śmiech. Ujrzałem, że panie śmieją się z moich filiżanek! I na dodatek nazywają je flaczarkami. Już potem usłyszałem, że filiżanki do herbaty mają po jednym uchu a flaczarki zwykle po dwa ucha. Na nic zdały się moje protesty, że te filiżanki z dwoma uchami niesłusznie noszą miano flaczarek, ponieważ widziałem, że podawano w nich także barszczyk i rosół, więc nazwa „rosolanki” i „barszczanki” też by była akuratna. Ale mogę się nie znać i trzymajmy się wersji, że jestem oryginalny.

OSTATKI BENEDYKTA

Druga idea dotyczy abdykacji Benedykta XVI. Pośród ostatnio nudnych i ogranych newsów ze sfer kościelnych (pedofilia księży, wtrącanie się duchownych do polityki, bogactwa Kościoła) nareszcie pojawiła się wieść nowa i świeża, żywa i niespodziana. Mam w tej kwestii swoje dwa grosze.

Grosz pierwszy jest taki, że decyzja Benedykta XVI oznacza, iż potęga tradycji, pozorna świętość etykiety i ceremoniału, uznawane za bodaj najważniejszy wyznacznik zachowań kościelnych, zostały złamane przez siłę logiki i racjonalności. Nie dawał rady, czuł się słabo, więc zrezygnował, logiczne to i racjonalne. I to zaskakuje i dziwi.

Grosz drugi jest taki, że – skoro zdarzają się zaskoczenia i niespodzianki – to ufajmy, że doczekamy iż Kościół zacznie poważnie traktować Ewangelię i jej największe przykazanie, czyli miłość. Wbrew potęgi tradycji i pozornej świętości etykiety i ceremoniału. I to też może zaskoczyć i zdziwić. Nie wiem czy się zdarzy, ale trzymajmy się wersji, że jestem oryginalny …

Itinerarium , , , , , , , , ,

6 responses to BARSZCZANKI I NIESPODZIANKI


Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.