Poniedziałek 4 lutego 2013
Rzadko to mi się zdarza ale niestety jeszcze tak. Przez prawie pół godziny rozmawiałem z kimś, kto zadzwonił do mnie z tego samego miasta. Obliczyłem, że w tym czasie zdążylibyśmy do siebie dojechać, spotkać się i pogadać. Owszem, rozmawialiśmy, ale nie widzieliśmy się, nie podaliśmy sobie ręki i jeszcze wzbogaciliśmy konto jednej sieci komórkowej.
Bardzo smutno zrobiło mi się jakiś czas temu, kiedy znajomy, robiący znakomite zdjęcia w różnych miejscach na świecie nie zaprosił mnie na wspólne oglądanie do domu – jak dotychczas – tylko podał link do „Picasa”. Obejrzałem, fajne. Ale nie napiliśmy się herbaty, nie pogadaliśmy i nie poszliśmy na „intelektualny spacer”, w czasie którego zwykle zmienialiśmy rządy w kraju oraz sytuację polityczną na świecie. Z kolei, wiedziony chęcią przechodzenia z wirtualu do realu, zaprosiłem kogoś na spotkanie przy kawie ale osoba zaproszona była tak speszona i zaskoczona, że wyszła męka i boleści.
Sieć wdarła się już wszędzie, z usługą dostępu reklamują się sklepy, kawiarnie, pociągi i autobusy miejskie. Być może tylko mi się śniło, a może naprawdę widziałem w oknie pewnej kawiarni: „Bez dostępu do sieci! Ale zapewniamy dostęp do ludzi!” Bardzo lubię szachy i brydża, ale nie splamię się (co za okropny konserwatyzm!) grą on-line. Jakby można było on-line napić się z innymi i całować, chyba nikt by nie opuszczał komputera.
Kończy się karnawał, bardzo dobre są te portale i sieci, esemesy i maile. Dzięki nim możemy się skrzyknąć na Tłusty Czwartek, wesołe tańce w weekend i ostatkowy wieczór we wtorek 12 lutego (bo 13 już Popielec). Potrzebujemy siebie, przy jednym stole ze świeżym chrustem, z gorącą herbatą, z dobrymi i żywymi słowami, bystrą wymianą spojrzeń i najstarszymi dowcipami. Siostry i bracia! Won z sieci! Wynocha! Do rzeczy, do ludzi, do siebie jak najbliżej!
To jest bardzo po Bożemu! Nasz Bóg – Jezus Chrystus – ucztował, pijał wino, rozmawiał i cieszył się ze spotkań z ludźmi. Na żywo!
PS. A jakby jakaś pierdoła nie znała przepisu na faworki, proszę bardzo:
20 dkg mąki 3 żółtka 3 łyżki gęstej śmietany 1 płaska łyżeczka proszku spulchniającego 1 łyżka spirytusu 2 kostki smalcu (lub innego tłuszczu do smażenia) sól cukier puder do posypania
Wszystkie składniki wymieszać. Cieniutko (1 mm) rozwałkować, pokroić w kilkucentymetrowe (8-10) paseczki o szerokości 1-2 centymetrów. Paseczki ponacinać wzdłuż przez środek – aby powstała “dziurka”. “Wywinąć” – czyli złapać za jeden z końców i przewlec go przez “dziurkę”. Smażyć w dużej ilości tłuszczu na złoty kolor przez ok. 5 minut. Gotowe faworki obsypać cukrem pudrem. Faworki są bardzo delikatne – nie takie jak te “sklepowe” – niezbyt nadają się do transportu, ale za to świetnie smakują. Nieusmażony faworek, powinien mieć na sobie jak najmniej mąki, gdyż ta lubi się przypalać podczas smażenia. Jeśli chodzi o tłuszcz, to najlepiej smaży się na smalcu, ale ze względów zdrowotnych i zapachowych można go zastąpić Plantą lub jej tańszym odpowiednikiem – Sigmą.
7 responses to SIOSTRY I BRACIA – WYNOCHA Z SIECI !!!