Piątek 21 września 2012
Od pewnego czasu biorę udział w spotkaniach pewnego zacnego gremium dyskutującego – najogólniej rzecz biorąc – nad przyczynami i skutkami „wczesnego wykluczenia społecznego młodzieży”, a także nad sposobami zapobiegania owemu wykluczeniu. Dla potrzeb projektu przeprowadzono szereg drobiazgowych, długotrwałych (i kosztownych) badań nad sytuacją młodych ludzi w Polsce, w które zaangażowano wielu znakomitych specjalistów, przy użyciu najnowszych i precyzyjnych narzędzi naukowych. Wniosek z badań był miażdżący – z młodzieżą w Polsce jest źle. Nie uczy się, ulega złym wpływom i sięga po niewłaściwe rzeczy, typu papierosy, alkohol i narkotyki.
Kolejne debaty koncentrują się nad wypracowaniem modelu zaradzenia odkrytym problemom, a potem będzie etap testowania proponowanych rozwiązań, wdrażanie innowacji, ewaluacja i upowszechnianie wyników. Nic nadzwyczajnego zatem, normalne procedury przy zmaganiu się z problemami społecznymi.
Efektem prac ma być supernowoczesny system wczesnego wyłapywania zagrożonej młodzieży i osadzania jej w „strefie pomocy”, którą tworzyć będą nauczyciele, pedagodzy, psychologowie, policjanci, terapeuci uzależnień, psychiatrzy, doradcy, pracownicy socjalni, asystenci rodzinni, czasem nawet księża. W uproszczeniu, ma powstać taka sieć, która najpierw wyłowi młodego gościa, który może zejść na manowce, a potem poprzez szereg oddziaływań specjalistów przywróci go na łono zdrowej części społeczeństwa.
Słuchając i myśląc nad prezentowanymi w dyskusjach sprawami, ośmieliłem się powiedzieć kierownikowi projektu, że moim (skromnym) zdaniem brakuje mi trzech kluczowych pojęć (i kryjących się za nimi rzeczywistości) w całej sprawie. I wyłuszczyłem, że myślę o Rodzinie, Wychowaniu i Dobrym Towarzystwie. To są sfery, które szwankując dziś powodują „wykluczenie młodzieży” i trzeba je naprawić, a wtedy wykluczenie będzie maleć. Usłyszałem, że może i mam trochę racji, ale brakuje mi spojrzenia kompleksowego, uwzględniającego wagę i skalę problemu oraz istniejące już i rozwijające się narzędzia profilaktyki oraz przeciwdziałania wykluczeniu młodzieży.
Jest jednak inaczej, wiem co to „profilaktyka” i jakie są owe „formy przeciwdziałania”, ale będę się upierał, że na nic się one przydadzą, jeżeli młody człowiek nie będzie miał przy sobie kochających rodziców (Rodzina), jeśli nie będą na niego oddziaływać Wychowawcy, także go kochający i jeśli nie będzie miał Dobrego Towarzystwa (które będzie lubił i vice versa). W ogóle martwi mnie to, że młodego człowieka, ewentualnie zagrożonego traktuje się dziś jak pewien uszkodzony mechanizm, który mogą naprawić zespoły specjalistów. I uparcie trwam przy swoim, młody człowiek musi być kochany przez Rodziców, wychowywany przed porządnych ludzi i obracać się w dobrym towarzystwie.
Powinienem dodać wedle starej nomenklatury „c.n.u.”, czyli „co należało udowodnić”, ale ponieważ brak mi „spojrzenia kompleksowego”, zakończę bardzo spokojnie – wydaje mi się, że mam rację.
3 responses to I CO TU ZROBIĆ ZE ZŁĄ MŁODZIEŻĄ ?