Wrażenia z Chin są spisywane w miarę na bieżąco. To co otacza dookoła, już powoli coraz mniej zaskakuje, więc wiele rzeczy, które dzieją się powoli staje się codziennością. Przychodzi normalne życie.
Tak jak wiosna, która wita za oknami wielobarwnością i lśniącym pięknem. Wiosna, która swoim przyjściem pokazuje, że te Chiny w rzeczywistości nie są tak odległe i nie są tak dalekie jak mogłoby się wydawać. Że tutaj też życie budzi się na nowo i można to przebudzenie podziwiać na spacerach, w parku, na kampusie i wszędzie tam gdzie choć trochę zieleni jest.
Odchodzący zachwyt tutejszym jedzeniem, zadziwienie zwyczajami, nieraz wpadki, po tym jak popełniło się jakąś kuturową gafę, zastępowane jest po prostu codziennością i swoistym przymusem normalnego życia i odkrycia, że na drugim końcu świata w gruncie rzeczy wcale nie jest tak zupełnie inaczej niż jak w domu.
I ten niegdyś “dziwny”, “obcy” Pekin, zaczyna być tym “swoim” Pekinem, gdzie można znaleźć swoje miejsce i zacząć patrzeć na otaczający świat, z perspektywy już nie obcego, turysty, przybysza, ale powoli również jako tutejszego mieszkańca. Co powoduje uczucie jeszcze większej niezwykłości.
Idzie wiosna, czas na rower!
Pozdrawiam,
jakub

PS. Wiosna przynajmniej w Pekinie już się pojawiła i widać piękne pąki i zwiększoną aktywność wróbelków. Może i u Was, w różnych zakątkach widać już wiosnę? Zachęcam do uchwycenia (fotograficznego, dźwiękowego, filmowego) wiosny. Może udało by się zrobić taką mozaikę wiosenną tutaj w “Zapiskach”. Można podsyłać mailowo taką ledwo rozbudzoną wiosnę, a kiedy oficjalnie nadejdzie, będziemy mogli tutaj wszystkie dokumentacje obublikować, jak owe przyjście widzimy. Zapraszam, tym razem nie konkurs, ale zabawa (na na przykład weekendowy spacer).