Kiedy wertuję Ewangelię, znajduję wiele sytuacji w których Jezus, jako Syn Boga, odrzucany był w imię szabatu. Szabat i jego przestrzeganie (szalenie skomplikowane i niemożliwe w zasadzie do pełnej realizacji) były dla wielu współczesnych Jezusowi miarą bliskości Boga. Jezus mierzony tym „metrem” wypadał z rankingu „bliskich Bogu”.
I myślę, że jedną z większych trudności w naszym życiu duchowym są nasze szabaty. Konstrukcje, które czynimy sobie, aby jakoś namacalnie dookreślić czy jesteśmy blisko Boga czy nie. Mierzymy to albo różańcami, albo godzinami Mszy Świętych albo nie dłubaniem w nosie (co zapewne – dłubanie – Bogu się nie podoba).
Nic trudniejszego niż uwierzyć, że Bóg chce się spotkać z nami bez warunków wstępnych i jakichś szczególnych dyspozycji z naszej strony. Chce się spotkać z nami, w takiej kondycji w jakiej jesteśmy. Nasze napięcie religijne, szabatowy syndrom, wznoszą mur, przez który nie przeniknie Bóg. Ponieważ On może wchodzić w bliskość jedynie z kimś, kto jest sobą, kto ryzykuje autentyczność.
Być sobą, aby umożliwić bliskość Boga.
Spotkanie Świąteczne
- Spotkanie z ks. Mieczysławem Puzewiczem – Święta Bożego Narodzenia 2023 Spotkanie z ks. Mieczysławem Puzewiczem – Święta Bożego Narodzenia 2023 0
Rekolekcje nowe
-
Ostatnie wpisy
Inne
-
TAGI
bezdomni bliskość Boga Boże Narodzenie Bóg Cywilizacja Miłości czas człowiek dobro Duch Święty Ewangelia Jan Paweł II Jezus kochać Kościół krzyż ludzie Maria media miłość modlitwa nadzieja nowe życie odwaga piękno pomoc prawda przebaczenie radość sens sens życia serce Solidarność strach szczeście słowa walka wiara Wielki Post wierzyć Wolność zbawienie zmartwychwstanie śmierć życie życie wieczneArchiwum