MUR SZABATÓW

Kiedy wertuję Ewangelię, znajduję wiele sytuacji w których Jezus, jako Syn Boga, odrzucany był w imię szabatu. Szabat i jego przestrzeganie (szalenie skomplikowane i niemożliwe w zasadzie do pełnej realizacji) były dla wielu współczesnych Jezusowi miarą bliskości Boga. Jezus mierzony tym „metrem” wypadał z rankingu „bliskich Bogu”.
I myślę, że jedną z większych trudności w naszym życiu duchowym są nasze szabaty. Konstrukcje, które czynimy sobie, aby jakoś namacalnie dookreślić czy jesteśmy blisko Boga czy nie. Mierzymy to albo różańcami, albo godzinami Mszy Świętych albo nie dłubaniem w nosie (co zapewne – dłubanie – Bogu się nie podoba).
Nic trudniejszego niż uwierzyć, że Bóg chce się spotkać z nami bez warunków wstępnych i jakichś szczególnych dyspozycji z naszej strony. Chce się spotkać z nami, w takiej kondycji w jakiej jesteśmy. Nasze napięcie religijne, szabatowy syndrom, wznoszą mur, przez który nie przeniknie Bóg. Ponieważ On może wchodzić w bliskość jedynie z kimś, kto jest sobą, kto ryzykuje autentyczność.
Być sobą, aby umożliwić bliskość Boga.

Itinerarium , , , , , , ,

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.