10 grudnia 2004
Po wezwaniu do liturgii czynienia pokoju i przebaczania, zachęcam do sprawowania sprawiedliwości. W samym intuicyjnym ujęciu sprawiedliwość jest czymś głęboko przystojącym człowiekowi. Człowiek powinien być sprawiedliwy. „To niesprawiedliwe” – ilekroć tak oceniałeś jakieś zachowanie wobec siebie czy kogokolwiek, wiesz, że niesprawiedliwość rani głęboko i dotkliwie, narusza właściwy porządek rzeczy. Niekiedy, jak podpowiada Ewangelia, sprawiedliwości możemy jedynie łaknąć i pragnąć. To już dużo, bo oznacza to zdrowe serce. I niekiedy w pragnieniu zrealizowania sprawiedliwości, jesteśmy bezsilni.
Sprawiedliwość jest postulatem, od realizacji którego zależy dobro nas wszystkich. Dlatego w liturgii czynienia sprawiedliwości bardzo ważne jest wołanie. Nie zawsze od nas zależy jej zaprowadzenie, ale zawsze możemy o nią wołać. Nawet Bóg ogranicza się jedynie do wołania o sprawiedliwość.
Niezwykle ważne jest także wołanie w imieniu tych, którzy nie umieją zawołać o sprawiedliwe potraktowanie. I wtedy być może potrzeba dużej wyobraźni i jeszcze większej odwagi. W czynieniu sprawiedliwości dokonuje się niezwykła synergia Bożego i ludzkiego świata, a sprawiedliwy jest nowym człowiekiem, mężem zaufania i oparciem dla zmęczonych.
Kto nie wyostrza poczucia sprawiedliwości, jako warunku sine qua non swojego człowieczeństwa, ulega zrzeszotnieniu serca a przez to chwieje się i rozpada cała zdolność do rozwoju, twórczości, miłości i relacji, zarówno w doniesieniu do innych ludzi jak i do Boga.
* Patrz Itinerarium z dn. 8.12.2004