Przyroda weszła w apogeum rozkwitu. Jeszcze niecały miesiąc, a zaczną się pierwsze zbiory i opadanie liści. Zielenie stopią się w jeden mdły i nieokreślony ciąg. Jeszcze przez kilkanaście dni będzie przybywać dnia i światła, a potem zmrok cichym stąpaniem rozgaszczać się zacznie coraz ochotniej na horyzoncie.
Makolągwy, gile, dzwońce i trzcinniczki kończą wysiadywanie potomstwa. Jeszcze opiewają miłosne uniesienia w porannych etiudach, by wkrótce zacząć beztroskie emerytury.
Rytm natury jest ważnym śladem. Przypomina o konieczności nieustannego odnawiania. Przyjaźń może się zestarzeć, miłość spłowieć, bliskość zaćmić a modlitwa stracić żar.
Duch odnawia wszystko. Myśl, uczucie, wolę, wyobraźnię i energię. Zazielenia świeżością i budzi delikatne struny najczulszych sfer w nas.
Jeszcze możesz być tym, kim masz być. Zdobyć siebie i dać siebie w darze. Rozkwitnąć i zalśnić. Nieustannie otrzymujesz moc i blask ducha, aby spełnić siebie. Dla siebie, dla innych, dla Boga.